Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kalicińska: Co wiemy o Korei Południowej, poza tym, że stolicą kraju jest Seul? [Rozmowa NaM]

red
Kalicińska: Co wiemy o Korei Południowej, poza tym, że stolicą kraju jest Seul? [Rozmowa NaM]
Kalicińska: Co wiemy o Korei Południowej, poza tym, że stolicą kraju jest Seul? [Rozmowa NaM] Zdjęcie z archiwum autorki
Małgorzata Kalicińska, autorka serii "Nad rozlewiskiem" opisuje swój pobyt w Korei Południowej. Poznawanie kraju przebiega równolegle z odkrywaniem miłości do Vlada. Rozmawiamy o "Domu w Ulsan", nowym, nieznanym świecie, miłości do mężczyzny i kuchni.

Internet, wysyłanie listów, spotkanie, potem nagły wyjazd. Życie napisało iście filmowy scenariusz.

Myślę, że sami napisaliśmy sobie ten scenariusz. Weszliśmy w internet bardzo poważnie, mimo że mnóstwo ludzie krzyczy, że łatwo można trafić na oszusta. Idąc tym tropem nie powinniśmy w ogólne zawierać nowych znajomości. Można przecież zaufać swojej intuicji, wychowaniu, wewnętrznej mądrości. Ludzie, którzy oszukują przez internet, gdzieś po pewnym czasie zaczną pękać. Pojawią się dziury, luki i wtedy można łatwo zobaczyć, że ma się do czynienia z hochsztaplerem. My rozmawialiśmy bez udawania. Opisywaliśmy własne refleksje na temat literatury, życia, dzieci, wspomnień z PRL-u… Tego nie da się zakłamywać. Dzięki temu przekonaliśmy się, jacy jesteśmy naprawdę.

Mam wrażenie, że w książce „Dom w Ulsan” opowiadane są dwie historie. Z jednej strony jest opowieść o poznawaniu Korei Południowej, z drugiej strony poznawanie przyszłego męża, Vlada.

To działa z obu stron, ponieważ mąż też odkrywał mnie kiedy przyjechałam do Ulsan. To rzeczywiście historia odkrywania siebie wzajemnie oraz odkrywanie tego, czym jest Koreańczyk, Korea Południowa.

Widać jasny podział ze względu na płeć. Część pisana przez panią jest bardzo emocjonalna, a fragmenty Vlada są bardziej stonowane.

Dojrzali mężczyźni, szczególnie inżynierowie, mają w sobie coś powściągliwego. My pochodzimy jeszcze z poprzedniego stulecia, kiedy nie wszystko wyciągało się na światło dziennie. Między nami cały czas toczyły się boje czy uchylać rąbka tajemnicy. Ja uważam, że opowiedzenie dobrej, prawdziwej historii bywa bardzo inspirujące. Moje czytelniczki mi o tym opowiadają. Mężczyźni są jednak mniej skłonni do nawet drobnego ekshibicjonizmu. Mąż upierał się, żeby to była opowieść o Korei Południowej, ale namówiłam go do dodania takiej prywatnej opowiastki.

W zapowiedziach „Domu w Ulsan” pada zdanie, że takiej książki o Korei jeszcze nie było. Chcieli państwo pokazać Polakom, jak wygląda ten kraj?

Mamy lodówki Samsung, jeździmy Hyundaiami, Daewoo, a co wiemy o Korei Południowej, poza tym, że stolicą kraju jest Seul? Świadomość jest bardzo nikła. Pomyśleliśmy, że opiszemy ten kraj tak jak umiemy, korzystając z tego, że jesteśmy różni. Pokazaliśmy Koreę trochę po męsku, trochę po kobiecemu. Piszemy o stoczni, rzeczach technicznych, o tym, co się robi po robocie, ale sporo jest także o jedzeniu, o wyglądzie ulicy, wychowaniu...

Co jest największym szokiem dla Polaków, którzy przyjeżdżają do Korei?

Że jest tam tak samo jak u nas, tylko lepiej (śmiech). Nie będziemy mieć problemu z tym, że wszystko jest odmienne. To jest państwo hipernowoczesne i powinniśmy im tego zazdrościć. Kiedyś władze Korei Południowej napisały uprzejmy list do ONZ z wielką prośbą: „Szanowne zgromadzenie, proszę żeby przekwalifikować nasz kraj z kraju rozwijającego się do kraju rozwiniętego”. Oni już dawno byli dużo bardziej rozwinięci niż Polska. Mojemu mężowi towarzyszyło takie gorzkie pytanie, dlaczego tam jest tak dobrze, a u nas nie?

Teraz mieszkają państwo w Polsce. Jest tęsknota za rzeczami związanymi z Koreą?

Tęsknimy za koreańską życzliwością. Każde spotkanie zaczyna się tam i kończy ukłonem oraz miłą formułką. Okazywanie sobie nawzajem szacunku wywodzi się z konfucjanizmu. Chętnie bym to zaszczepiła w Polsce.

Podobno będzie pani uczestniczyć w Top Chefie. To znaczy, że Korea zatańczy na talerzu?

Biorę udział w tej zabawie i jeżeli będzie temat azjatycki to popiszę się moją „jaką-taką” wiedzą o kuchni Koreańskiej. Zdaję sobie jednak sprawę, że rodowita Koreanka momentalnie by mnie zagięła. Ich kuchnia jest mocno wryta w kulturę i tradycję. Są nawet specjalne instytuty i naukowcy, którzy się tym zajmują.

Autor: Małgorzata Kalicińska
Tytuł: Dom w Ulsan, czyli nasze rozlewisko
Wydawnictwo: Burda Książki


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto